sobota, 6 czerwca 2015

Rozdział 9

- Gdzie masz jakąś apteczkę? - zapytał chłopak, podnosząc się do góry. Następnie wsadził ręce do kieszeni, wyczekując mojej odpowiedzi. Zanim wypowiedziałam jakiekolwiek słowo, potrzebowałam chwili, by uporządkować myśli. Kilka sekund wystarczyło na wyciszenie strachu i zastanowieniu się nad położeniem rzeczy, która była mi w tej chwili najbardziej potrzebna. Nie zamierzałam dokładać jeszcze więcej nieszczęść do dzisiejszego dnia, jak na przykład: zakażenie w mojej ranie czy zbytnia utrata krwi. Poza tym moje ramię bolało jak cholera. Dlatego pośpieszne prześledziłam w głowie wszystkie zakątki domu i w końcu znalazłam zgubę.

- Jest w łazience na piętrze, szafka obok lustra- oznajmiłam, coraz bardziej odczuwając rozcięcie na ciele. Nigdy wcześniej nie zdarzyło mi się coś podobnego, więc nie wiedziałam, jak się zachować. Na szczęście lekcje pierwszej pomocy nie poszły na marne. Jedynym moim celem było teraz zatamowanie krwawienia. Aby  zmniejszyć ból, przycisnęłam do rany zdrową rękę. Oczywiście nie było to tak bezbolesne, jak się wydawało. Kolejny grymas wykrzywił moją twarz, tym samym sprawiając, że motocyklista chwilę później zniknął mi sprzed oczu.

- Zaraz wracam. Jeśli będzie ci bardzo słabo, zawołaj mnie i przybiegnę tak szybko, jak będę mógł- zapewnił mnie, zanim ruszył, by przynieść apteczkę. Słyszałam tylko jego kroki, kiedy pokonywał drewniane schody. Nadal zaciskając rękę na ramieniu, wpatrywałam się w ścianę naprzeciwko. Zawiesiłam wzrok na zegarze, którego wskazówki za niedługo miały ustawić się na godzinę pierwszą. Charakterystyczny dźwięk tykania roznosił się po całym pokoju. Skupiając się wyłącznie na tym i licząc sekundy w myślach, mogłam choć trochę się uspokoić.

W dzieciństwie robiłam podobnie, choć dotyczyło to zupełnie innej czynności. Gdy razem z mamą wkładałyśmy ciasteczka do piekarnia,  ja odliczałam czas do ich wyjęcia. Nigdy nie wytrzymywałam do końca i męczyłam moją rodzicielkę pytaniami, czy długo jeszcze. Ona uśmiechała się i odpowiadała "niedługo słoneczko". Kiedy wreszcie przysmak był gotowy, mając specjalny przywilej, zawsze pierwsza go próbowałam, by powiedzieć rodzicom, czy aby na pewno był dobry. Uwielbiałam piec i gotować z mamą. Byłam wtedy tylko ja i ona, bo Linsey jeszcze nie przyszła na świat, a tata przygotowywał dla nas kolejną ciekawą zabawę. Po prostu nie chciał nam przeszkadzać, gdyż uważał, że jego umiejętności kulinarne są na poziomie zerowym. Oczywiście to nie była prawda, bo czasami przyłapywałam go na przygotowywaniu obiadu czy kolacji, która smakowała wyśmienicie. Razem z rodzicami spędzaliśmy wspólnie dużo popołudni, co bardzo mnie cieszyło. A jakie dziecko nie byłoby szczęśliwe? Nawet kiedy urodziła się Lins, nic się nie zmieniło, chociaż zdarzało się to trochę rzadziej, ponieważ trzeba było zajmować się małą. Ta słodka dziewczynka sprawiła, że wszyscy staliśmy się bardziej zgraną rodziną. Każdy chciał mieć swój dyżur przy dziecku, więc często się wymienialiśmy. Nawet ja, mając 12 lat opiekowałam się młodszą siostrzyczką. Lubiłam do niej mówić i śpiewać podczas, gdy ona odpowiadała mi w niezrozumiałym języku.

- Amelia jesteś tu? - głos motocyklisty wyrwał mnie z zadumy. Ocknęłam się i spojrzałam na jego zdziwione oczy. Stał przede mną z potrzebną zawartością apteczki i lustrował wzrokiem moją osobę. Przed chwilą musiałam wyglądać naprawdę przerażająco. Moje ciało spoczywało na kanapie w salonie, a duch krążył po innym świecie. Wspomnienia całkowicie mnie wessały, co nie było takie normalne. Stracenie kontaktu z rzeczywistością nie zdarzało się od tak. Nawet nie zwróciłam uwagi na powrót chłopaka. Przecież musiałam coś słyszeć. Musiałam.

- Bałem się, że już całkiem odpłynęłaś- powiedział troskliwie, siadając obok mnie na sofie. Rozłożył na stoliku bandaże, gazy i postawił szklankę wody razem z tabletkami przeciwbólowymi, które od razu mi podał. Wyjęłam dwie z opakowania i połknęłam je, popijając cieczą. Teraz tylko należało poczekać około trzydziestu minut, aby zaczęły dawać efekty. W tym czasie szatyn zajął się moim ramieniem.

- Musimy ściągnąć twoja koszulę, żebym mógł dostać się do rany- chłopak spojrzał na mnie, szukając jakiegokolwiek pozwolenia. Nieśmiało skinęłam głową i odsunęłam zdrową rękę, przestając uciskać napływającą krew. W końcu zdrowie było w tym momencie najważniejsze. Nie mogąc poradzić sobie z rozpinaniem guzików, motocyklista przybliżył się jeszcze bardziej i pomógł mi w tym. Robił to tak delikatnie, jakby nie chciał, abym odczuwała nawet najmniejszy ból. Cały czas patrząc mi w oczy, obserwował moją reakcję na jego ruchy. Następnie powoli wyciągnął z materiału moje ręce i rzucił go na podłogę. Pozostałam jedynie w zwiewnej, lekko za małej bluzce na ramiączkach, co trochę, a nawet bardzo mnie krępowało. Jednak jakie miałam wyjście? Zawsze mogło być gorzej.

Szatyn był jedyną osobą, która mogła mi pomóc. W pewnym sensie go potrzebowałam. Gdy odnalazł moją ranę, na jego twarzy wymalował się szok. Było aż tak źle? Nie mogąc już dłużej się powstrzymać, zerknęłam na moje bolące ramię. Myliłam się, myśląc, że to tylko drobne draśnięcie.
Nagle przed oczami pojawiły się mroczki, a potem już wyłącznie ciemność.
Moje ciało stało się bezwładne i nie mogłam nic na to poradzić.
Zemdlałam.

~*~
Powoli uniosłam do góry powieki i zamrugałam kilka razy, by przyzwyczaić się do półmroku panującego wokół. Chwilę zajęło mi określenie własnego położenia. Okazało się, iż znajdowałam się na łóżku w moim pokoju, a dalej na fotelu siedział motocyklista i obserwował otoczenie za oknem. Kiedy odrobinę się poruszyłam, bo było mi niewygodnie, chłopak od razu podszedł i położył swoją rękę na moim czole. Jego dłoń miała o wiele niższą temperaturę ode mnie, więc dotyk sprawił mi przyjemność.

- Jak się czujesz? - spytał, cały czas utrzymując ze mną kontakt wzrokowy. Zmarszczyłam czoło, nie wiedząc za bardzo, co się działo. Myślałam, że po tym jak straciłam przytomność, szatyn zostawi mnie i ucieknie. Bo co go obchodziło moje życie? Przecież starał się pomóc, ale nie wyszło. Mógł odejść i powiedzieć, że zrobił wszystko,co w jego mocy, ale to nie pomogło. W końcu na pewno kłamał już wiele razy. Wyglądał na takiego, który nie przejmuje się losem drugiego człowieka. Dlatego jego wcześniejsze zachowanie mnie zaskoczyło, a teraz to kompletnie wytrąciło z równowagi. Wydawało mi się, że nasze stosunki osiągnęły poziom największej możliwej wrogości, a teraz po raz kolejny motocyklista nie pozwolił, by stało mi się coś złego. Opiekował się i czuwał nade mną jakbym była jego młodszą siostrą, oczkiem w głowie. Naszła mnie wielka ochota, żeby go lepiej poznać, bo może to oblicze, którego się tak bałam to tylko jedna z jego wielu masek. Byłam ciekawa, co kryło się za tym mocnym murem obojętności i wrogości do ludzi. Miałam nadzieję, że dzisiaj poznam go od tej drugiej, lepszej strony.

- By...wało lepiej - ledwo wypowiedziałam dwa słowa, gdyż bardzo zaschło mi w gardle. Szatyn czytając mi w myślach, sięgnął po szklankę z wodą, którą musiał wcześniej postawić na szafce nocnej i przysunął ją w moją stronę. Sięgnęłam po bezbarwną ciecz i momentalnie syknęłam z bólu, gdyż zapomniałam o ranie na ramieniu. Czułam się jakby w to miejsce ktoś przyłożył mi rozżarzone węgielki. Na szczęście kiedy wróciłam do poprzedniej pozycji, ogień wokół rozcięcia się zmniejszył.

- Nie wykonuj gwałtownych ruchów. Pomogę ci- zaoferował, a raczej stwierdził chłopak, chwytając za naczynie i przysuwając je do moich ust. Zdrową ręką przejęłam szklankę i przechyliłam ją, by w końcu ugasić pragnienie. Już wszystko było dobrze. Następnie o wspólnych siłach odłożyliśmy naczynie na miejsce. Motocyklista przysunął fotel obok łóżka i ponownie w nim zasiadł. W tym momencie miałam chwilę, by zerknąć na moją ranę, która teraz była profesjonalnie zabandażowana. Nie wiedziałam, że szatyn potrafił coś takiego zrobić i się na tym znał. Z ubrań nadal miałam na sobie tylko cieniutką bluzeczkę i czarne rurki, dlatego poprawiłam koc i podciągnęłam go pod samą szyję. Chociaż lato nie szczędziło słońca, w nocy nie było zbyt ciepło. Poza tym przechodziły mnie małe dreszcze najprawdopodobniej z powodu zemdlenia lub emocji, które nadal gdzieś we mnie siedziały.

- Zimno ci? - na pytanie chłopaka zaprzeczyłam ruchem głowy. Kłamałam. Po prostu nie chciałam sprawiać mu dodatkowego kłopotu, bo i tak dużo dla mnie zrobił. Nie chciałam zachowywać się jak księżniczka, która wszystkich wykorzystuje. Nie chciałam... A może bałam się, że zmiana i pomoc motocyklisty była tylko chwilowa, a ja nie zamierzałam jej nadwyrężać? Jednak szatyn nie wierząc w moje słowa, wyszedł na chwilę z pokoju i wrócił z drugim, trochę grubszym okryciem z sofy w salonie na dole. Gdy podszedł bliżej, rozłożył go i szczelnie mnie okrył. Potem opadł na przygotowane przez siebie miejsce obok.

- Opowiesz mi o dzisiejszym zajściu?  - zapytał, wpatrując się we mnie tymi głębokimi brązowymi oczami, od których nie mogłam się oderwać. Widziałam w nich oparcie i dziwnym trafem czułam się bezpieczniej, gdy chłopak był w pobliżu.Dlaczego? Sama nie potrafiłam tego określić. Przecież powinnam się go bać, skoro tak mnie przerażał, powinnam już planować ucieczkę, jednak tego nie robiłam.

Po prostu rozmyślałam nad tym, jak mogłabym ominąć delikatny dla mnie temat wczorajszego gwa... do którego prawie doszło (jeszcze nie mogłam  tak tego nazwać.... nie umiałam). Była pierwsza w nocy, więc moim ostatnim marzeniem był powrót do wspomnień sprzed kilku godzin. Ponadto nie zamierzałam zwierzać się chłopakowi, którego w ogóle nie znałam. Chciałam po prostu, żeby powiedział mi swoje imię i oświadczył, że nie miał nic wspólnego z wydarzeniami z ostatnich dni. Przecież nie byłam pewna, na czym stałam. A jeśli jednak maczał w tym palce? Osądzanie go może nie było do końca sprawiedliwe i mądre, ale teraz naprawdę musiałam uważać, komu ufałam. Ostatnie sytuacje pokazały, że na każdym kroku czyhało niebezpieczeństwo, a każda, nawet najmniej podejrzana osoba, zaliczyła się do potencjalnych morderców. Jeśli nie miał nic do ukrycia, powinien szczerze ze mną porozmawiać, prawda? Należało mi się to.

- A dla... dlaczego nie p...powiesz czegoś... czegoś o sobie? -moja odwaga nagle zmniejszyła się do minimalnych rozmiarów. Od jakiegoś czasu gdy zabierałam głos w pobliżu motocyklisty, on niespodziewanie się łamał. Chociaż raz mogłam nie okazywać strachu. Chociaż raz mogłam być silna. Czy to naprawdę dużo? Wydawało mi się, że teraz byłam jeszcze większym tchórzem niż wcześniej. 'Amelia nie załamuj się. Będzie dobrze' - powtarzałam w myślach, chcąc, aby okazało się to prawdą. Zresztą chyba już gorzej być nie mogło.

- A jeszcze niczego nie mówiłem? - zapytał, a ja zaprzeczyłam ruchem głowy. Czułam, że zaraz wszystkiego się dowiem. W końcu nadszedł ten czas. Miałam nadzieję, że szatyn będzie ze mną szczery. Niemożliwe kiedyś staje się możliwe.

 - O mnie? Niech będzie. Mam na imię Daniel. Skończyłem już szkołę i obecnie pomagam w warsztacie samochodowym. W wolnych chwilach lubię obserwować pewną piękną dziewczynę i ratować ją, kiedy znowu zrobi coś głupiego- odpowiedział na moje pytanie i zaśmiał się na końcu. Był to chyba pierwszy raz, gdy to zrobił. Jego cudowny śmiech sprawił, że mój nastrój trochę się poprawił. Nie mogłam dłużej się powstrzymywać, więc po chwili do niego dołączyłam. Śmialiśmy się dobre pięć minut, a kiedy jedno przestawało, drugie go rozśmieszało. To było najlepsze pięć minut dzisiejszego dnia. Najlepsze pięć minut spędzone kiedykolwiek z chłopakiem. Jak dotąd nie wiedziałam, że może być on aż tak zabawny i komiczny. Jego dziwne miny przewyższały wszystkie usłyszane dowcipy. W końcu ktoś rozluźnił tą napiętą atmosferę i choć na moment mogłam zapomnieć o moich problemach, które teraz powoli powracały. Za wszelką cenę próbowałam je od siebie oddalić, kontynuując temat.

- Wydaje mi się, że ta dziewczyna jest ogromną niezdarą. Podobno kiedyś podczas jazdy na rolkach, wpadła do stawiku sąsiadki. To był dopiero niezły ubaw! - nie przestawałam chichotać.
Dokładnie pamiętałam tą sytuację. Jechałam wtedy bardzo szybko, bo ścigałam się z Julie (wygraną był deser lodowy) i w pewnej chwili straciłam panowanie nad jedną rolką. Niestety znajdowałam się blisko małego zbiornika wodnego i właśnie tam zakończyła się moja przygoda. Miałam szczęście, że pływało tam tylko kilka ryb, które jakimś trafem przeżyły, tak jak ja. Skończyło się na mokrych ubraniach i paru siniakach. Później Juls opowiedziała wszystko mojej rodzince, która śmiała się z tego przy każdej okazji. Przynajmniej byłam główną atrakcją naszych dużych rodzinnych spotkań.

- Ciekawe czy mogłaby powtórzyć tą sztuczkę specjalnie dla mnie?

- Myślę, że z jej umiejętnościami nawet bez tego znowu tam wyląduje- nadal rozmawialiśmy o moim dziwnym wypadku.
 Byłam ciekawa, kiedy takie zdarzenie się powtórzy. Już dawno nie jeździłam na rolkach, więc wiedziałam, że przy najbliższej okazji tak właśnie skończę. Współczułam tylko mojej sąsiadce, której kwiatki nigdy nie wytrzymywały takiego ciężaru. Biedna kobieta musiała je ostatnio wyrzucić. Oczywiście jej w tym pomogłam i własnoręcznie zasadziłam nowe, ponieważ zżerały mnie wyrzuty sumienia.

- Chciałbym to zobaczyć- wyznał, uśmiechając się promiennie.
Gdy teraz na niego patrzyłam, musiałam przyznać, że był nawet przystojny. Wcześniej nie dopuszczałam tego do siebie, bo większą uwagę przykładałam na ciężki charakter szatyna i nasze ciągłe kłótnie. Z dołeczkami w policzkach wyglądał o wiele przyjaźniej. Jego zła strona odeszła w niepamięć, by ustąpić tej dobrej. Mimo tego, nadal nie wiedziałam, czy motocyklista był zamieszany w pamiętliwą niebezpieczną grupę, którą spotkałam wczoraj i w sklepie. Nie zamierzałam zadawać się z kimś, kto udawał kogoś innego, ukrywając najważniejsze fakty swojego życia. Poza tym nie zniosłabym kolejnych rozczarowań ze strony najbliższych. Mój plecak życiowych doświadczeń był w tej kategorii już pełny.

- Daniel bo... bo ja mam jeszcze jedno pytanko do ciebie-  zaczęłam niewinnie i spokojnie, nie chcąc psuć miłej atmosfery. To musiało być powiedziane delikatnie, bo chłopak mógłby znowu stać się taki, jak na początku naszej znajomości, a to nie za bardzo mi się uśmiechało. Kłótnia nie była najlepszym wyjściem w tej sytuacji. Oczywiście musiałam uzyskać ważne dla mnie informacje, ale na pokojowej drodze.

-Tak? - popatrzył na mnie takim wzrokiem, jakby rozmyślał, o co mi chodziło. Na pewno nie spodziewał się tego, co za chwilę usłyszał. Zawahałam się trochę, gdyż właśnie przez to mogła wybuchnąć wielka wojna. Jednak moja ciekawość zwyciężyła. Ona prawie zawsze była górą.

- Czy... czy masz coś w...wspólnego z...? - nie potrafiłam skończyć pytania. Chciałam coś powiedzieć, ale z moich ust nie wychodziły żadne słowa. Nie potrafiłam znaleźć sposobu na odzyskanie mowy. Na szczęście, a może na nieszczęście, szatyn zrozumiał sens mojej wypowiedzi. Na początku rozszerzył oczy ze zdziwienia i zamyślił się, jakby jeszcze raz przetwarzał te słowa w głowie. Kiedy to do niego dotarło, w mgnieniu oka poderwał się z fotela. Zwinął pięści, wbijając paznokcie do wewnętrznej strony dłoni,  a jego szczęka mocno się zacisnęła.
To oznaczało tyko jedno: niepotrzebnie zaczynałam ten temat. Teraz będę żałować.

- Co?! Myślałaś o mnie w ten sposób?! Że jestem świrem, który mógłby podnieść rękę na kobietę?! - warknął wściekły, wyładowując swoją złość. Niestety na tym się nie skończyło. Skuliłam się na łóżku i przyjęłam obronną pozycję. Było już tak dobrze- dogadywaliśmy się, ale ja jak zwykle musiałam coś schrzanić. To chyba wrodzony talent.

- No tak! Pewnie przyszedłem dzisiaj do ciebie, żeby cię zabić i poćwiartować! A może wolisz umrzeć od jednego strzału? To też da się zrobić  - prychnął, powodując gęsią skórkę na moim ciele.
Widziałam jak chłopak cały się trząsł ze złości. Przecież miał powód. Ale czy nie mógłby chociaż trochę się uspokoić?

- Jesteś taka naiwna! Ciekawe czy sama też sobie poradzisz! - krzyknął po raz ostatni i wyszedł, z wielkim hukiem zatrzaskując za sobą drzwi. Echo tego dźwięku odbiło się od ścian mojego pokoju i zaraz ustało. Kilka sekund później poderwałam się z łóżka, mając nadzieję, że moja rana przestała już boleć. Niestety przeliczyłam się. Nic a nic nie ustało. Lecz czy miałam jakieś wyjście? Przecież nie mogłam wypuścić stąd szatyna. Nie mogłam zostać sama! Dlatego szybko ruszyłam, by zatrzymać motocyklistę.

- Daniel! - zawołałam, ale nikt się nie odezwał. Może było za późno? Kiedy zobaczyłam, że był prawie przy drzwiach wyjściowych, a na mój głos w ogóle nie zareagował, biegiem rzuciłam się po schodach. Pokonywałam je w tempie, w jakim nie biegałam na zawodach lekkoatletycznych. Nie patrzyłam na swoje stopy, tylko trzymałam się barierki i chwiejnym krokiem szłam do przodu. Zostały mi jeszcze trzy schodki, by znaleźć się na samym dole. Postawiłam pierwszą nogę i od razu tego pożałowałam. Z tak dużego przemęczenia kolano samo ugięło się pod moim ciężarem i straciłam równowagę. Poleciałam do przodu, a jedyną rzeczą która zdążyłam zrobić było ochronienie ręką swojego  rozcięcia na ramieniu. Natomiast drugą udało mi się choć trochę zamortyzować upadek. Dzięki hałasowi który narobiłam, chłopak przystanął, ale nadal stał odwrócony tyłem. Moje siły wyczerpały się do końca, więc nie mogłam nawet się podnieść. Do oczu powoli zaczęły napływać mi łzy spowodowane nie smutkiem czy żalem, ale bezsilnością.

- Proszę... nie... nie zostawiaj mnie- wyjąkałam zrozpaczona, próbując unormować swój oddech. Zdesperowana szukałam pomysłu, by chłopak mnie nie opuszczał. Cały czas patrzyłam na niego, mając malutką nadzieję, że mnie posłucha. I wtedy w końcu spojrzał w moją stronę. Nasz wzrok się ze sobą skrzyżował. Następnie nie za bardzo pewny swoich działań, podszedł bliżej, uważnie stawiając każdy krok. Gdy usiadł obok, zastygł w bezruchu, jakby bił się z własnymi myślami. Jednak chyba wygrała ta jego dobra strona, bo  następną rzeczą, jaką zrobił było wtulenie się w zagłębie mojej szyi. Przylgnęłam do niego tak łapczywie, jak on do mnie.
Nie potrzebowaliśmy żadnej rozmowy, wystarczała cisza, która mówiła więcej niż niejedno słowo.

_____________________________
Ołkeeej! Jak to się mówi na planie filmowym: MAMY TO! :D
Taaaak, rozdział po prawie dwóch miesiącach... Brawo ISIA! Postarałaś się, kobieto!
Dlatego przy tej część macie PEŁNE PRAWO do ochrzanienia mnie za taką przerwę itp., a ja przyjmę to na klatę ;P
JEŚLI JEDNAK rozdział tak wam się podoba, że zapomnieliście o moich winach (co jest niemożliwe) też możecie napisać COŚ miłego ♥
A w ogóle CO SĄDZICIE o relacjach Amelii i Daniela? Poprawiły się CZY pogorszyły? (ja sama tego nie wiem, ale CIII...)
Przy okazji jeżeli ktoś był przekonany, że w lato nie można zachorować, ja jestem czystym dowodem. Boję się, że zaraz jakieś eksperymentu będą na mnie przeprowadzać xD JA CHCE ŻYĆ!
Jeżeli interesuje was ogólnie, co tam u mnie słychać (ale kto by tego chciał? O_o #loool #żaaal ^_^) TO zostało mi jeszcze około dwóch sprawdzianów i z dwie prezentacje, żeby poprawić oceny I KONIEC PIERWSZEJ KLASY!! WAKACJE!!! WIĘCEJ ROZDZIAŁÓW! (nie kłam Isia! :D) LENIUCHOWANIE!! (to, co lubię)
To by było na tyle!
KOŃCZĘ SIĘ Z WAMI! (powiedzonko wymyślone przez moją przyjaciółkę)
CAŁUSKI! ♥♥
Ps.: Idę sprzątać w domciu :)
Aaa! I jeśli chcecie być informowani o nowych rozdziałach, wejdźcie do odpowiedniej zakładki lub dołączcie do grupy na fb: Opowiadanie "Przypadek czy przeznaczenie? (klik w link)

22 komentarze:

  1. Kobieto! Kocham Cię i ten rozdział! *.* Twoje winy są Ci odpuszczone (przynajmniej przeze mnie ^^) Czekam na kolejny rozdział mam nadzieję, że będzie on niebawem*.*

    OdpowiedzUsuń
  2. No mnie kupiłaś tym rozdziałem totalnie. Wybaczam, hehe ;* Powodzenia w szkole i już się nie mogę doczekać kolejnej części <3

    OdpowiedzUsuń
  3. CUDOWNY, PIĘKNY rozdział!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Jestem nową czytelniczką i jak znalazłam ten blog to się zastanawiałam czy jest jeszcze czynny, ale jednak jest :)
    Ich relacje raczej się polepszyły ;)
    Tak słodko na koniec :D
    Tak bardzo mi się podoba ten rozdział, że nie mam słów na jego określenie.
    To życzę zdrówka ;-) ja też jestem chora więc cię rozumiem ;)
    Kiedy next? Błagam, szybko, bo nie wytrzymam. (Jestem bardzo niecierpliwa)

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział cudowny więc wybaczam tak długie oczekiwanie :D Końcówka najlepsza, ;) Czekam z niecierpliwością na nowy rozdział. Mam nadzieję, że pojawi się niedługo. :D Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. Najlepszy! ♥
    Zdecydowanie jestem na tak! Ten rozdział jest taki, hm, wesoły, pogodny, inny. Nastąpiła zmiana relacji, co mnie bardzo cieszy! Miałam powoli dość ich kłótni. Taka odmiana jest całkiem fajna.
    Uważam, iż porywacze powinni dać jej spokój na chwilkę. Chociaż nie wiem. Może teraz jeszcze bardziej będą chcieli ją dopaść? Oby nie!;x
    Kolorowych snów Isia! :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Hejo :D Super rodzialik. Jak zwykle motocyklista się pojawia, wkurza i prawie znika. Fajnie, że lepiej się poznali :D Relacje pomiędzy Danielem a Amelią zdecydowanie się polepszyły, w mojej wyobraźni są już parą :D Czekam na kolejny rozdział. Pozdrówki, weny i zdrówka :D
    PS. Też ostatnio byłam chora, katar męczył, ale jest już gites majonez xD Z kuli moich brzydkich i nieokrzesanych błędów, napisałam raz jeszcze...

    OdpowiedzUsuń
  7. Aww ale słodki koniec. :D Nie mogę się doczekać kolejnego. :)
    Życzę weny.

    OdpowiedzUsuń
  8. Piękny rozdział, wiec ... no dobra wybaczam :D I takie słodkie zakończenie. <3 Nie mogę się doczekać następnego. Wracaj do zdrowia i powodzenia w szkole. :*
    Weny życzę!

    OdpowiedzUsuń
  9. NARESZCIE!
    ROZDZIAŁ!
    TAKI CUDOWNY!
    AMI I DANI!
    LOVE!
    NIE OGARNIAM ŻYCIA!
    JEEEEEJ!
    Kocham i czekam na next!
    Pozdrawiam ♡



    Lilly xD
    P.S. Wpadniesz?
    1. fedemila-my-live.blogspot.com
    2. yo-quiero-besarte-ti-i-wanna-kiss-you.blogspot.com
    3. nunca-digas-nunca-opowiadania.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  10. Cudowny!!! <3 <3 <3
    Błagam dodawaj rozdziały częściej ;***

    OdpowiedzUsuń
  11. Omg kobieto to co piszesz jest po prostu boskie. Szczeże mówiąc w tym rozdziale spełniłaś moje marzenia powiązane z Amelią i Danielem. Skąd ty bierzesz te wszystkie pomysły? Ja zazwyczaj jak mam pomysł i nad nim pracuje to bo psuje.
    Kasia

    OdpowiedzUsuń
  12. Przeczytam i wrócę później, kiedyś to zrobię. ;*

    OdpowiedzUsuń
  13. Warto bylo tyle czekac <3 cydny rozdzial :) czekam na next !! :*

    OdpowiedzUsuń
  14. Świetny rozdział i kiedy next ? 😃

    OdpowiedzUsuń
  15. Rozdział wspaniały!!!
    Dziękuję Ci za zaproszenie :)
    Już lecę nadrabiać resztę ;)
    Pozdrawiam i życzę weny :*
    Ps. Czekam na następny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Zaprosiłaś, więc jestem :)
    Bardzo mi się tutaj u Ciebie podoba, naprawdę. Genialnie piszesz! Można czytać bez końca :) Do tego niesamowicie ciekawi bohaterowie. Chyba zabiorę się na nadrabianie poprzednich rozdziałów, bo chciałabym wiedzieć, jak to się wszystko zaczęło :)
    Weny i buziaki :**
    PS. Zapraszam również w swoje skromne progi :)

    OdpowiedzUsuń
  17. No to przeczytałam całe opowiadanie.

    Relacje Daniela i Amelii są coraz lepsze. Tylko ciekawe dlaczego Daniel się zdenerwował na Amelię gdy ta zapytała czy ma coś wspólnego z ostatnimi wydarzeniami. Więc albo ma coś wspólnego albo go denerwuje, że Amelia go o coś takiego podejrzewa.

    Czekam na kolejny rozdział i życzę weny.

    OdpowiedzUsuń
  18. O boże przed chwila tu wpadłam i powiem szczerze, że tak łatwo się od tego bloga nie oderwe :*
    J
    E
    S
    T
    Z
    A
    J
    E
    B
    I
    S
    T
    Y
    !!!!!!!!
    Choć to jeszcze mało powiedziane ;) czekam na Next :D

    OdpowiedzUsuń
  19. Totalnie odplywam czytając Twoje opowiadanie, piszesz CUDOWNIE. Przeczytałam ten rozdział, a później wróciłam do początku, by dowiedzieć się, co działo się wcześniej i jestem zachwycona.
    Co do rozdziału 9: w końcu relacje Daniela i Amelii się polepszyły, wreszcie koniec tych kłótni (ale pewnie tylko na chwilę), końcówka urocza. Czekam na kolejne rozdziały!

    w wolnej chwili zapraszam na pierwszy rozdział http://made-of-greed.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  20. Dziewczyno. Czy ja mam Cię udusić !?
    Ile można czekać na rozdział !? Ja tu UMIEERAAAAM
    Dobra , koniec z żartami i czas na poważniejszą (prawdopodobnie) część:
    Rozdział fajny (jak zawsze) oraz wyczekuję z nadzieją czegoś między Danielem i Amelią, a coś zaczyna zmieniać się na lepsze *-*
    NIE WYRABIAM chcę kolejny rozdział !
    Pozdrawiam i czekam na NEXT'A ^^

    OdpowiedzUsuń
  21. EM HELOŁ KTOŚ TU CZEKA NA NASTEPNY ROZDZIAL! ;o RUCHY KLUCHY!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie jestem w trakcie dodawania :P Jeszcze z jakieś 15 minut ...

      Usuń